Bieganie
niekwestionowanie opanowało Polskę. Każdy chyba w swoim towarzystwie ma
jakiegoś biegacza. Widok osoby pędzącej w sportowym obuwiu przez
miasto, w parku, w lesie czy wiejską drogą nikogo już nie dziwi. Stał
się wręcz, stałym elementem krajobrazu. Dla jednych to moda, dla drugich
sposób na życie. To co ich łączy (chyba ;) to poczucie swobody, jakie
towarzyszy podczas biegu. Jednak ta wolność nie może prowadzić do
anarchii – pewne granice są wyznaczone i o nich właśnie warto
przypomnieć.
1. Biegacze na ścieżkach rowerowych.
Biegacz, w rozumieniu ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2012 r., poz. 1137, z późn. zm.;
dalej Kodeks drogowy -> Kd) jest zwyczajnym pieszym. Fakt, że
przemieszcza się ciut szybciej od innych, nie nadaje mu specjalnego
statusu w ruchu drogowym. Jako pieszy, musi zaś stosować się do art. 11
ust. 4 Kd, zgodnie z którym „korzystanie przez pieszego z drogi dla rowerów jest dozwolone tylko w razie braku chodnika lub pobocza albo niemożności korzystania z nich. Pieszy, z wyjątkiem osoby niepełnosprawnej, korzystając z tej drogi, jest obowiązany ustąpić miejsca rowerowi”.
Nie ma wymówek, że chodnik nierówny, że tłoczno, że ktoś biega w tempie
rowerzystów. Ścieżka rowerowa jest dla rowerów, a biegacz jest na niej
intruzem. I grozi mu mandat…
2. Biegacze na trawniku.
Nawierzchnia bitumiczna (w sensie, że
asfalt) cieszy się złą sławą wśród biegaczy. Często jest wskazywana jako
przyczyna kontuzji lub innych dolegliwości – nie będę w tym miejscu
roztrząsał, czy słusznie. W efekcie tego poglądu, wiele osób szuka
alternatywnych ścieżek. Jeśli w pobliżu nie ma lasu lub parku z
naturalnymi alejkami, celem stają się trawniki. Nie dobrze, bowiem
zgodnie z art. 144 § 1 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń (Dz. U. z 2015 r., poz. 1094, z późn. zm.; dalej Kw) „kto
na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza
roślinność lub też dopuszcza do niszczenia roślinności przez zwierzęta
znajdujące się pod jego nadzorem albo na terenach przeznaczonych do
użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec
w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego
zarządcę terenu, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany”.
I nie chodzi tu o wydeptanie trawnika (dokonanie zniszczenia), ale o
jego deptanie – co dopiero w szerszej perspektywie może prowadzić do
jego wydeptania. Nie znajdzie tu zastosowania tłumaczenie, że jedno
przebiegnięcie szkód nie powoduje. Również wymówka, że ścieżka jest już
wydeptana jest chybiona. Nadal bowiem mamy do czynienia z deptaniem
trawnika/zieleńca jako pewnego kompleksu terenu zielonego przeznaczonego
do użytku publicznego.
Abstrahując od przepisów, muszę
przyznać że bieganie po trawie jest super! Jeśli nie macie pomysły gdzie
legalnie i bezpiecznie – bez ryzyka natrafienia na szkło lub psią minę –
spróbować takiego biegania, to zachęcam do udziału w Wielkiej Ursynowskiej. Są to zawody organizowane na torze Wyścigów Konnych Warszawa-Służewiec, na dystansie 5km. Polecam!
3. Biegacze na drodze/ulicy.
W mieście raczej nikt nie ma
wątpliwości, że na jezdnię pieszy (biegacz) wstępu nie ma. Gwoli
formalności: zgodnie z art. 11 ust. 1 Kd „pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych,
a w razie ich braku - z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie
można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem
zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca
nadjeżdżającemu pojazdowi”. Inaczej jednak przedstawia się sytuacja
w przypadku kiedy nie ma chodnika – powszechne zjawisko na drogach
łączących miejscowości. Często nie ma tam również pobocza, a biegać
trzeba ;) W takiej sytuacji należy pamiętać by:
a) ustępować miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi – art. 11 ust. 1 Kd;
b) iść lewą stroną drogi – art. 11 ust. 2 Kd; ,
c) iść jeden za drugim, zaś na drodze o małym ruchu i w warunkach dobrej widoczności, dwóch pieszych może iść obok siebie – art. 11 ust. 3 Kd;
d) po zmierzchu, poza obszarem zabudowanym używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu – art. 11 ust. 4a Kd.
Trzeba również przypomnieć o zasadach przechodzenia przez jezdnię. W myśl art. 14 pkt 4 Kd „zabrania się przebiegania przez jezdnię”.
Natomiast jeśli chodzi o panujące powszechnie przekonanie, że przez
jezdnię wolno przechodzić wyłącznie w miejscach wyznaczonych to… bzdura.
Jak wskazano w art. 13 ust. 2 Kd „przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m.
Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m
od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym
skrzyżowaniu”. Należy jednak pamiętać, że „przechodzenie przez
jezdnię poza przejściem dla pieszych, o którym mowa w ust. 2, jest
dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia
bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest
obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdom i do przeciwległej krawędzi
jezdni iść drogą najkrótszą, prostopadle do osi jezdni” (art. 13
ust. 3 Kd) oraz że „na obszarze zabudowanym, na drodze dwujezdniowej lub
po której kursują tramwaje po torowisku wyodrębnionym z jezdni, pieszy
przechodząc przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany korzystać tylko z
przejścia dla pieszych” (art. 13 ust. 5 Kd).
4. Biegacz z pieskiem, czy bez pieska?
Bieganie z pupilem to fantastyczna
sprawa. Czworonóg ma okazję do wybiegania i nie siedzi sam w domu, kiedy
my oddajemy się sportowej pasji. Jednak takie wspólne spędzanie czasu
musi być organizowane z rozsądkiem! Z obowiązku przypomnę, że dystans i
tempo należy dostosować do psa (rasa, wiek, kondycja) i zapewnić mu
świeżą wodę. To kwestie oczywiste, z resztą już bywa różnie…
1) Na wspólny trening musimy zabrać worki na kupy.
Bieganie wzmaga perystaltykę jelit, a pies jest przez nas nauczony, że
ma się załatwiać właśnie na dworzu. W efekcie kupa murowana ;) A zgodnie
z art. 145 Kw „kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla
publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub
zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany”. To, że zanieczyszczać można nie tylko osobiście, ale i psem to oczywiste ;)
2) Pies musi być na smyczy.
Przede wszystkim z uwagi na jego dobro – pędzący czworonóg, szczęśliwy z
towarzystwa właściciela i biegu, jest mało skoncentrowany, może się
zgubić wpaść pod samochód, rower. Poza tym, sporo osób nie życzy sobie
kontaktu z naszym psem, nawet przypadkowego. Boją się lub nie lubią
zwierząt – wszystko jedno, i taką ewentualność trzeba uszanować.
Kolejnym powodem przemawiającym za smyczą są inne psy. Część z nich nie
nadaje się do kontaktów towarzyskich. Psy agresywne, psy po przejściach,
strachliwe, chore. Często takie psiaki oznaczone są żółtą wstążką.
Zanim nasz czworonóg ustali, że spotkanie nie jest wskazane, zazwyczaj
już do niego dochodzi ;) Zapewnijmy więc komfort sobie, psu, innym
osobom i zwierzakom z naszego otoczenia, biegając z psem na smyczy. Od
strony prawnej kwestia ta nie doczekała się jednak precyzyjnej i
generalnej regulacji. Art. 10a ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2013 r., poz. 856, z późn. zm.) wskazuje, że „zabrania
się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania
umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna”, ale nie
określa jak należy rozumieć samo pojęcie kontroli. Obowiązek stosowania
smyczy często natomiast wynika z przepisów lokalnych. Przykładem może
być § 28 ust. 4 Uchwały NR XIV/292/2015 Rady Miasta Stołecznego Warszawy
z dnia 9 lipca 2015 r. w sprawie uchwalenia Regulaminu utrzymania
czystości i porządku na terenie miasta stołecznego Warszawy, zgodnie z
którym „na terenach przeznaczonych do wspólnego użytku psy powinny
być wyprowadzane na smyczy, a zwierzęta agresywne lub mogące stanowić
zagrożenie dla otoczenia, również w kagańcach i pod opieką osób
dorosłych, które zapewnią sprawowanie nad nimi kontroli”.
Również w lesie, wspólne bieganie powinno odbywać się na smyczy. Zgodnie z art. 166 Kw „kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem, podlega karze grzywny albo karze nagany”.
5. Biegacz – nudysta.
Podczas biegania – zwłaszcza latem –
temperatura naszego ciała radykalnie wzrasta. Część osób radzi sobie z
tym problemem zdejmując koszulkę. Zaznaczam, że mowa o mężczyznach,
panie jakoś się krygują :/
Zachowanie naturalne i logiczne, w
świetle prawa wątpliwe. Z jednej strony koszulkę wolno zdjąć na pływalni
lub na plaży. Z drugiej jednak, taki negliż w mieście może zostać
oceniony jako nieobyczajność. A jak wskazuje art. 140 Kw „kto
publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu,
ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany”. Co to jest nieobyczajność? Przepisy nie definiują tego pojęcia. Jak wskazuje D. Egierska-Miłoszewska w Nieobyczajny wybryk (Art. 140 k.w. w teorii i praktyce), jest to czyn, który „narusza
zasady współżycia społecznego w zakresie dobrych obyczajów i jest
zdolny do wywołania zgorszenia (mającego wymowę negatywnej, potępiającej
reakcji otoczenia) u przeciętnego obywatela (a nie np. u
przewrażliwionego)”. Idąc tym tropem, bieganie bez koszulki, raczej
nie powinno być postrzegane jako zachowanie nieobyczajne. Znane są
jednak przypadki, kiedy Straż Miejska podejmowała, w tym zakresie
interwencje.
Reasumując możemy sformułować kilka
zasad, których przestrzeganie pozwoli nam trenować w zgodzie z
przepisami. Pamiętać przecież trzeba, że biegacz to nie święta krowa i
nie wszystko muuu wolno ;)
1. Nie biegamy po ścieżkach rowerowych.
2. Nie biegamy po trawnikach.
3. Bieganie po jezdni wiąże się z szeregiem obostrzeń, które dla własnego bezpieczeństwa trzeba przestrzegać.
4. Na trening z psem zabieramy worki na kupy i smycz.
5. Nie zdejmujemy koszulek.
Mateusz Siek
Warszawa 31.10.2016 r.