Rządowy program 50+ w prawie o ruchu drogowym już hula. Policja za
przekroczenie prędkości na terenie zabudowanym, o ponad 50 km/h
zatrzymuje prawo jazdy na trzy miesiące. I tak samo szybko, jak
misiaczki zaczęły realizować ten okrutny proceder, kierowcy odkryli
dziurę w systemie. A przynajmniej wielu tak uważa… ;)
Zgodnie z art. 135 ust. 1 pkt 1a lit. a ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2012 r., poz. 1137, z późn. zm.)
policjant zatrzyma prawo jazdy za pokwitowaniem w przypadku ujawnienia
czynu polegającego na kierowaniu pojazdem z prędkością przekraczającą
dopuszczalną o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym. W tym miejscu
warto podkreślić, że nie chodzi o dwukrotne przekroczenie dopuszczalnej
prędkości, tylko o przekroczenie konkretnie o 50 km/h (np. droga w
terenie zabudowanym, gdzie dopuszczalna prędkość to 60km/h -> prawo
jazdy stracimy już za 110 na liczniku).
Tak zatrzymane prawo jazdy Policja
przekazuje niezwłocznie, nie później niż w ciągu 7 dni, właściwemu
staroście. Dopiero starosta, na podstawie art. 102 ust. 1 ustawy z dnia 5
stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (Dz. U. z 2016 r., poz. 627) wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy.
I w tym miejscu zakiełkował chytry
pomysł – a gdyby tak nie mieć przy sobie prawa jazdy? Kierowcy szybko
roztoczyli wizję sielankowego bezprawia, gdzie na LEGALU można robić w
konia wymiar sprawiedliwości. Wystarczy udać, że nie ma się przy sobie
prawa jazdy. Wtedy policjant nie ma czego zatrzymać, a więc i przekazać
staroście. Wręczy nam 50zł za brak wymaganego dokumentu, 500zł za
prędkość i 10 oczek do puli ale prawko zostaje w kieszeni (dosłownie).
Starosta nie dostając prawa jazdy nie wyda decyzji administracyjnej, a
my możemy dalej cisnąć ile fabryka dała… Nie doceniono jednak
ustawodawcy :/ Ten przewidział przebiegłość obywatela i w art. 102 ust.
1c ustawy o kierujących pojazdami określił, że starosta wydaje decyzję, o
której mowa w ust. 1 pkt 4 lub 5, na okres 3 miesięcy, nadając jej
rygor natychmiastowej wykonalności oraz zobowiązując
kierującego do zwrotu prawa jazdy, jeżeli dokument ten nie został
zatrzymany w trybie art. 135 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. -
Prawo o ruchu drogowym.
Co więcej, casus taki był już
rozstrzygany przed wprowadzeniem super-kary za 50km/h. Naczelny Sąd
Administracyjny w Warszawie w wyroku z dnia 10 lutego 2009 r. (sygn. I OSK 337/08) orzekł, że cyt. „Zasadniczo
zatrzymanie fizyczne prawa jazdy, którego dokonuje policjant poprzedza
zatrzymanie prawne, sprowadzające się do wydania decyzji o zatrzymaniu
prawa jazdy. Niemniej jednak dopuszczalna jest także sytuacja odwrotna,
co wynika wprost z treści art. 135 ust. 1 pkt 1 lit. e ustawy z dnia 20
czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2005 r. Nr 108, poz.
908 ze zm.) do wydania przez
starostę decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy nie jest potrzebne fizyczne
dysponowanie przez niego dokumentem prawa jazdy, zatrzymanym wcześniej
przez policjanta.” Zgodnie z art. 135 ust. 1 pkt 1 lit. e
Policjant zatrzyma prawo jazdy za pokwitowaniem w razie gdy wobec
kierującego pojazdem wydane zostało postanowienie lub decyzja o
zatrzymaniu prawa jazdy.
Skąd więc pomysł, że lepiej prawka nie
mieć, niż mieć i oddać? Ciężko stwierdzić jednoznacznie o co chodziło,
ale coś mi się zdaje, że do głosu doszła literalna wykładnia tego
przepisu w połączeniu z wyłącznie fizycznym pojmowaniem zatrzymania… A
przecież tyle rzeczy może się wydarzyć LEGALNIE bez naszego udziału ;)
Podsumowując należy stwierdzić, że
jeżeli Policja złapie nas na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości w
terenie zabudowanym o ponad 50km/h, to legalnie nie da się uniknąć
zatrzymania prawa jazdy. Jedyne wyjście - pilnować się magicznej
pięćdziesiątki!
P.S. Swoją drogą przypomina się historia kolegi z Chin uwiecznionego na zdjęciu z fotoradaru :D
Mateusz Siek
Warszawa 27.06.2016 r.
Warszawa 27.06.2016 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz