wtorek, 19 lipca 2016

Nielegal #6/16

Książki nielegalne 

Odwiedzając dzisiejsze księgarnie, mogłoby się wydawać, że w Polsce nie ma, absolutnie żadnego ograniczenia w dostępie do literatury. Możemy kupić każdą książkę – niezależnie od tematyki i jej „ostrości”. Okrucieństwa Kosińskiego, perwersje de Sade, czy inne mniej wyszukane ale równie bezpośrednie erotyki i thrillery zapełniają półki w salonach książek oraz księgarnie internetowe. Naturalnym ograniczeniem jest oczywiście dostępność danej pozycji w polskim wydaniu lub oryginału na rynku wydawniczym ale nie to stanowi istotę zagadnienia. Pytanie, które należy sobie zadać, to czy rzeczywiście w Polsce nie funkcjonuje już żaden odpowiednik urzędu z Mysiej oraz czy powszechna dostępność literatury to standard?

Oczywiście, w pierwszej kolejności, od razu nasuwają się dwa tytuły uchodzące za zakazane w Polsce. Jest to Mein Kampf Adolfa Hitlera i Manifest Komunistyczny Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Są to dwa flagowe przykłady książek, które w kontekście art. 256 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz. U. z 1997., nr 88, poz. 553, z późn. zm.; dalej kk) wydają się być nielegalne. Zgodnie bowiem z § 1 tego przepisu, kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Natomiast w myśl § 2 tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej.

Pierwsza książka z uwagi na treści faszystowskie, druga zaś z uwagi na komunistyczne, wypełniają dyspozycje przytoczonego przepisu. Tym samym, wydawać by się mogło, że dystrybucja tych książek grozi karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Otóż nie do końca, bowiem w myśl art. 256 § 3 kk, nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej. A jak się słusznie można domyślać, każdy kto dystrybuuje te książki lub sprzedaje je z własnych zbiorów, robi to w ramach działalności opisanej w § 3 :D

Niezależnie jednak od powyższego, Mein Kampf jest uważane za niedostępne w Polsce. Przyczyną tego były jednak wyłącznie prawa autorskie pozostające w dyspozycji Krajowego Rządu Bawarii, który zapobiegając rozpowszechnianiu książki nie udzielał nikomu zgody na jej wydawanie. Prawa te jednak wygasły z końcem 2015 r. i obecnie książka stanowi tzw. część domeny publicznej. Wcześniej była wydawana w polskim tłumaczeniu, jednak niewielkim nakładem, a jeden z wydawców przypłacił to karą 3 miesiące więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 10 tys. zł grzywny (naruszył prawa autorskie). Dziś można śmiało dystrybuować tę książkę, bez obawy o prawne konsekwencje swojego działania. Inna kwestia to czy aby na pewno warto?

Poza powyższymi przykładami, znane są również tytuły „zakazane” przez sąd. Przypadki te wiążą się z naruszeniem dóbr osobistych osób w nich opisywanych. Zgodnie z art. 23 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. z 2016 r., poz. 380, z późn. zm.; dalej kc) dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Natomiast w art. 24 § 1 i 2 kc czytamy: § 1 Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. § 2. Jeżeli wskutek naruszenia dobra osobistego została wyrządzona szkoda majątkowa, poszkodowany może żądać jej naprawienia na zasadach ogólnych.

Ciekawym przykładem może być spór Weroniki Rosati z autorem książki „Nocnik” – Andrzejem Żuławskim. W swojej powieści, jednej z „negatywnych” bohaterek, autor nadał cechy pozwalające zidentyfikować aktorkę. Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z dnia 19 lutego 2014 r. (sygn. akt II C 128/10) orzekł, że naruszone zostały jej dobra osobiste i nakazał przeproszenie aktorki oraz wypłacenie jej zadośćuczynienia w wysokości 100 tyś zł. Oddalił jednak powództwo w zakresie zakazu rozpowszechniania książki wskazując, że „(…) należy uznać, iż cel jaki zakaz ten miały osiągnąć, czyli ubezskutecznić możliwość dostępu do treści, które stanowiły naruszenie dóbr osobistych powódki nie może być za pomocą tego środka osiągnięty. Skoro bowiem książka znajduje się w obrocie, a obowiązywanie prawie czteroletniego zakazu rozpowszechniania nie wpłynęło w znacznym stopniu na brak zainteresowania tą książką to należy uznać, iż zakaz ten jest również nieskuteczny”. [Inna kwestia, że na podstawie art. 730 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. z 2014 r., poz. 101, z późn. zm.; dalej kpc) w związku z art. 755 kpc Sąd Apelacyjny w Warszawie – w ramach zabezpieczenia roszczeń – zakazał rozpowszechniania, w tym wprowadzania do obrotu, książki do czasu prawomocnego zakończenia postępowania.] Ponadto, co bardzo istotne dla analizy obecnych możliwości cenzorskich, sąd stwierdził, że „Przede wszystkim należy zauważyć, iż rolą sądu nie jest cenzurowanie dzieł artystycznych. Dodatkowo usunięcie wszystkich fragmentów z książki (…) dotyczących E. stanowiłoby nieproporcjonalne naruszenie wolności twórczości artystycznej A. Ż.” Czyli cenzura jednak zna swoje granice.

Przypadkiem z całkiem innej beczki są biografie znanych osobistości. Tu panuje przewrotna teoria spiskowa, zgodnie z którą część takich książek napisano z myślą o zainkasowaniu odpowiedniej kwoty za ich niepublikowanie! Całą resztę można już dopowiedzieć sobie samemu – zgodnie z własną fantazją ;)

Reasumując, wszystkie książki są legalne, chyba że sąd uzna inaczej :D Na szczęście można liczyć na powściągliwość wymiaru sprawiedliwości w zapędach cenzorskich, no chyba że ktoś przegnie ;) Zazwyczaj jednak są to zakazy o charakterze zabezpieczenia roszczeń – czyli czasowe, do wydania wyroku.

Mateusz Siek
Warszawa 18.07.2016 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz